Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
5360
BLOG

Wildstein się myli

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Polityka Obserwuj notkę 218

Bronisław Wildstein wchodzi w buty uszyte przez Antoniego Macierewicza i wyzywa Polaków od sekciarzy. Jedna sekta wierzy w wypadek, a druga w zamach, z tym że ta druga wcale nie jest sektą, ale grupą bezstronnych badaczy, jak twierdzi Wildstein, prześladowanych obecnie przez zwolenników wypadku (wPolityce.pl).

Panie Bronku, pan się myli. W wypadek nie trzeba wierzyć. Był więcej niż prawdopodobny od samego początku i to nie dlatego, że ktokolwiek go sobie życzył, ale dlatego, że mgła w Smoleńsku była wtedy dwa razy gęstsza niż dzisiaj w Warszawie i Krakowie, gdzie samoloty nie lądowały ani nie startowały, a wtedy w Smoleńsku wręcz przeciwnie.

Po drugie, szczątki w Smoleńsku były rozrzucone tak jak żadna bomba nie potrafi. Wystarczy się im przyjrzeć, żeby porzucić fantazje. Samolot zszedł w niskich chmurach zbyt nisko, zaczął zaczepiać o drzewa i się rozbił. Żadna siła nie byłaby w stanie odepchnąć w lewo i odwrócić na plecy, prócz siły jego własnych skrzydeł, wtedy wytwarzających co najmiej 110 ton wektora siły nośnej, bo samolot zaczynał już się wznosić, co potwierdzają akcelerometry i wszystkie inne instrumenty.

Gdyby wybuchła tam jakaś bomba, szczątki leżałyby w osi lotu, najpierw to, co uszkodził wybuch, a potem reszta płatowca. Tam jednak nie było miejsca ani czasu na wybuchy. Straciwszy końcówkę płata, samolot stracił symetrię opływu, więc płaty pracujące pod coraz większym kątem natarcia zrobiły to, co w takiej sytuacji musiały zrobić, błyskawicznie obróciły go w lewo, odchylając tor jego lotu po paraboli, a właściwe płaskiej spirali zakończonej kraksą. 

Dwie komisje opublikowały już wyniki swoich ustaleń, więc nie może pan twierdzić, że wszystkie hipotezy są prawomocne. Nie są. Żeby majaczyć o zamachu, trzeba mieć jakiś ślad w szczątkach, ich stanie, ułożeniu, danych laboratoryjnych, w zapisie paramterów w każdym z pięciu źródeł, w stanie przeszkód terenowych, no i w nagraniach dzwiękowych i relacjach świadków, a tam takich poszlak nie znaleziono. Amatorzy i specjaliści, którzy nigdy nie badali wypadków, twierdzą wprawdzie, że takie poszlaki istnieją, ale robią tyle błędów, że nikt z nimi nawet nie polemizuje.

Pan jest nie jest specjalistą, tylko dziennikarzem, więc może pan pisać co chce, ale jak mi pan nadal będzie tumanił parafian, to zostanie pan manierystą.

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka